Składniki na ok. 14 kotlecików o średnicy 10 cm:
- 800 g roślin wysokobiałkowych (bób, groch, fasola, ciecierzyca, soczewica)
- 150 g koziego sera (dla wrogów kóz – zwykły twarożek)
- Dodatki – kurki/pomidory (dla mięsnych – np. boczek/pancetta)
- Dwa jajka
- Maka pszenna/kukurydziana/ziemniaczana do zagęszczenia
- Sól, pieprz do smaku (co najmniej płaska łyżeczka soli)
- Kopiasta łyżka suszonych ziół – polecam tymianek lub rozmaryn
Jeśli bób, to trzeba ugotować w osolonej wodzie przez kwadrans, a po ostygnięciu obrać. Fasolę podobnie ugotować, tylko nie trzeba obierać. Reszta najczęściej z puszki, więc łatwo. Można mieszać – u mnie sprawdził się groch z ciecierzycą. Bób i soczewicę polecam solo.
I. Dodatki jum jum
Kurki trzeba podsmażyć na oleju (wyjątkowo nie na maśle) aż wytracą większość wody. Można pod koniec dorzucić pokrojone w kostkę dwa średnie pomidory. Posolić i popieprzyć dopiero po dodaniu pomidorów lub – jeśli bez nich – na sam koniec. Smażyć pomidory, aż zniknie większość płynu (pomidory bez kurek też się bronią). Warto dorzucić tu bonusowo trochę ziół wybranych do kotlecików. Boczek po prostu pokroić w słupki i porządnie zrumienić na suchej patelni (jest w nim wystarczająco dużo tłuszczu). Polecam eksperymentowanie z dodatkami. Musi to być coś o mocnym smaku. Wyobrażam sobie użycie z powodzeniem np. suszonych pomidorów.
II. Kochaj malakser swój
Piekarnik nastawić na 190oC, grzanie góra/dół. Blender nie da tu rady – potrzeba nawet najprostszego malaksera. Ja kocham swojego kompaktowego Boscha. Do środka wędruje wybrana roślinność wysokobiałkowa, to fundament kotlecików. Dołączają jajka, sól, pieprz, zioła oraz co najmniej dwie solidne łyżki wybranej mąki. Całość należy przeorać aż do gładkości, a następnie dodać wybrane smakołyki. Masa powinna zlewać się z drewnianej łyżki z 2-3 sekundowym opóźnieniem, nie może być zbyt płynna. Chodzi o gęstość, która pozwoli masie samoczynnie rozlać się do ok. 10 cm średnicy na blasze. Nie chcemy wielkiej, płaskiej kałuży, więc co najmniej dwie kopiaste łyżki mąki wejdą na początku, a po zmalaksowaniu wg potrzeb. Blachę piekarnikową wyłożyć papierem do pieczenia (nie folią!), jeden kotlet wychodzi z nałożenia w jeden punkt dwóch łyżek masy, udało mi się zmieścić na jednej blasze maksymalnie 8 kotlecików. Piec 20 minut, a następnie włączyć termoobieg i kolejne 3 minuty. Zajadać, polawszy np. jogurtem naturalnym z odrobiną czosnku, soli i pieprzu. Mniam :)